Od lat prowadzę dyskusję w Internecie (i poprzez działania artystyczne) z tzw. głównym nurtem. Jest zabetonowany, podobnie jak prawica. Wszystko zaczęło się od sztuki krytycznej, a ściślej mówiąc od Piramidy zwierząt Katarzyny Kozyry.
Bardzo wielu wrażliwych ludzi zareagowało negatywnie. Usłyszeliśmy wtedy, że jesteśmy zacofani. Potem była "Łaźnia" i bezprawne filmowanie. Usłyszeliśmy, że artysta ma inną wrażliwość i obowiązek łamać tabu. Potem Nieznalska i "huj na krzyżu" (to jeden z komentarzy do całej awantury). Któryś artysta kopulował z krzyżem. Mogłabym tak wymieniać bez końca.
Każda próba rozmowy, zakwestionowania tych działań spychała mnie (ateistkę) na stronę moheru, tzn. ci "oświeci" artyści są przekonani, że jestem skrajną prawicą. Takie aroganckie obchodzenie się z wartościami sprawiło, że wielu ludzi i większość artystów stanęła po prawej stronie.
A potem sztuka krytyczna zmiękła (biznes przestał sponsorować). Niestety zabarwiła się na tęczowo i znowu zignorowała zwykłych ludzi (granty).
Rozmowa z Z. Liberą w Newsweeku 49/2115
N: Wy z kolei powtarzacie: tolerancja, społeczeńswto obywatelskie, gender...
ZL: Sztuka, jeżeli ma być żywa musi wyrastać ze społecznych nastrojów ...
ZB używa słowa "wyrastać" w znaczeniu "wyzwalać".
Polskie społeczeństwo nie było i nie jest zainteresowane zagadnieniami poruszanymi przez polską awangardę. Kogo więc ma na myśli ZB mówiąc "społeczeństwo"? Jego nastroje były i są inne. Są sprowokowane przez awangardę.
Gdzie są Ci artyści teraz, kiedy wolność obywatelska jest zagrożona? Ich wołania o wolność i tolerancję dotyczyły wyłącznie praw artystów do robienia tego, na co mają ochotę, bez oglądania się na społeczeństwo, za pieniądze tego społeczeństwa.
Kolejny cytat:
ZB: "prawa strona nie może darować, że nie była dopuszczona do kasy. Tylko ja pytam, gdzie są ci artyści, którym odmówiono wystaw, finansowania filmów, nie wpuszczono do galerii. Takie przypadki nie są mi znane."
- Z faktu, że "nie są znane ZB" nie wynika, że takich przypadków nie ma.
- 99 % artystów nie ma dostępu do galerii, o których myśli ZB (galerie pozycjonujące), a nie miejski dom kultury, albo lokalną galeria. Zwykli artyści wszystko finansują sami, lub z bardzo niewielkim wsparciem instytucji (ulotka, folder). Nie mają ubezpieczenia, żadnego wsparcia, nikt im nie płaci honorarium za wystawy, mają ogromną konkurencję w postaci gadżetów popkultury i uczelni (oraz kierunków gdzie się da) artystycznych, których przybywa, które zatrudniają "swoich" (nie radzą sobie na wolnym rynku) i "wypluwają" setki artystów, których los jest im obojętny.
Nie ma ścieżek dostępu do głównego nurtu. Nie ma okienka, w którym mogłabym aplikować o wystawę w Zachęcie (rozumiem, że nie od razu, ale ścieżka, może być długa, stroma). Dostęp ma bardzo wąska grupa artystów. Kiedy zapytała w IAM o zasady, kryteria - co powinnam zrobić, aby umieścili moje bio na swojej stronie, odpowiedzieli, że mają własny program. Nie podali żadnych szczegółów. Nigdzie mnie nie skierowali.
Z filmem jest trochę lepiej. Filmowcy mają PiSF. Wielokrotnie postulowałam, aby ten model finansowania przenieść na pole sztuki współczesnej. Niestety każdy, kto walczy o "poprawę", chce wyłącznie poprawy dla siebie. Nie, przejrzystego mechanizmu finansowania, tylko usunięcia obecnych beneficjentów, więc ani po jednej, ani po drugiej stronie nie znalazłam sprzymierzeńców.
*
To pokazuje jak chory jest "system podziału tortu". Myślę, że tak się dzieje w każdej branży.
Jest wąska grupa ludzi, którzy blokują dostęp, tak jak teraz rząd blokuje publikację orzeczenia TK. Teoretycznie jest prawo (i obowiązek), jest orzeczenie, ale nic z tego nie wynika. Pat. Ten pat sprawił, że akcja trolli, że hejt poskutkowały. I mamy pasztet.
A co u nas? Co będzie dalej? pyta Newsweek:
"Artyści ze stabilna pozycją międzynarodową nie przejmują się tym kto rządzi. Oni i tak będą mieli spektakle i wystawy na Zachodzie."
Sympatyczne, prawda? "Chcemy wolności, tolerancji, gender i mamy gdzieś kto rządzi i co się stanie z 99% artystów, z ich sztuką, ze sztuką w Polsce, z polską sztuką. My sobie poradzimy."
*
Muszę też dodać, że kiedy są potrzebne pieniądze na jakiś zbożny cel nagle wszyscy "oświeceni" znajdują do mnie telefon i proszą o darowiznę obrazu (za darmo, najlepiej w oprawie, z osobistym transportem, bez podziękowania, tzn. podziękowania są dla nabywcy, że wsparł).
*
*
Mimo to wszystko, cenię sztukę awangardową, rozumiem jej postulaty i potrzeby. Żałuję, że nie mogę uprawiać takiej sztuki. Na prowincji to niemożliwe, brakuje sprzymierzeńców, lub promują "warszawkę". Nie stanę po prawej stronie, tylko dlatego, że "oświeceni" mnie lekceważą. Jestem wyjątkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.